– Przecież mówimy: „samoloty nadlatują”. – Nabil próbował się bronić, ale był bliski płaczu.
– Ale nie mówi się „nadloty”, tylko „naloty”. To takie trudne?
– Za to potrafię prawidłowo nazwać inne rzeczy: schron, syrena alarmowa, mina pułapka…
(…) Haszim już go nie słuchał. Skupiał uwagę na mnie i chyba trafnie zgadywał, co teraz myślę.
(…) Bo są słowa, których żadne dziecko nigdy nie powinno musieć poznać.
/Grzegorz Gortat „Moje cudowne dzieciństwo w Aleppo/
Staramy się ustrzec dzieci przed wszystkim, co okrutne. Nie oglądamy wiadomości, gdy są w pobliżu, zakrywamy drastyczne obrazy. Chcemy oszczędzić im koszmarów rzeczywistości. Skoro nam się takie okrucieństwa nie mieszczą w głowach, to jak mają się pomieścić w ich małych główkach…?
Ale prawdziwy świat to nie Gwiezdne Wojny. Nawet jeśli nasze dzieci urodziły się w bezpiecznym kraju, żyją przecież w rzeczywistości, gdzie wciąż panuje pełno wojen. I w których giną ich rówieśnicy.
Akim rennt
Tytuł: Akim rennt (Akim biegnie)
Tytuł oryginału: Akim court
Tekst i ilustracje: Claude K. Dubois
Wydanie: Moritz Verlag, 2016 (wydanie pierwsze w wersji francuskiej 2012)
Rodzaj: książka obrazkowa
Wiek: +6
„W wiosce Akima wojna wydaje się być bardzo odległa” – tak rozpoczyna się historia małego chłopca, który bawi się nad brzegiem rzeki. Nagle z oddali nadlatują samoloty i w jednej chwili beztroska zamienia się w horror. Akim traci dom, nie wie gdzie są jego rodzice. Przerażony biegnie przed siebie razem z uciekającym tłumem.
W książce o Akimie nad tekstem góruje obraz. Odnoszę wrażenie, że wręcz mogłoby się obyć bez tekstu w ogóle. Ołowiane ilustracje przygnębiają swoją ciężkością. Są rozmazane, ale widać w nich płacz przerażonego dziecka, zabitych ludzi, wołanie o daremną pomoc, okrucieństwo, zagubienie, brak nadziei. I to przemawia do odbiorcy. Małego i dużego.
W niezwykłej prostocie książka ukazuje horror wojny, która przychodzi nagle. Jeszcze przed chwilą chłopiec bawił się nad brzegiem rzeki, a na kolejnych stronach ucieka przed nadlatującymi myśliwcami. Historia Akima kończy się szczęśliwie. Chłopiec odnajduje mamę. Czy happy end jest po to, aby przekonać małego czytelnika, że mimo wszystko żyli „długo i szczęśliwie”? Czy smutne zakończenie było by czymś „za wiele”? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
Autorka zadedykowała książkę własnej matce, oraz wszystkim dzieciom, które w przeszłości i czasach współczesnych były ofiarami wojny dorosłych. Książka otrzymała nagrodę Deutscher Jugendliteratur Preis oraz Katholischer Kinder- und Jugenbuch Preis.
Moje cudowne dzieciństwo w Aleppo
Tytuł: Moje cudowne dzieciństwo w Aleppo
Tekst: Grzegorz Gortat
Ilustracje: Marianna Sztyma
Wydanie: Wydawnictwo Bajka 2017
Rodzaj: książka obrazkowa
Wiek: +8
Ośmioletnia Jasmina, sześcioletni Nabil i trzyletni Tarik żyją wraz z rodzicami w oblężonym Aleppo. Trwa piąty rok wojny. Na gruzach zniszczonych budynków dzieci urządzają sobie plac zabaw:
Chyba na całym świecie nie ma miejsca, które by się lepiej nadawało do zabawy w chowanego. Nie trzeba specjalnych przygotowań; gdzie nie spojrzeć rozpadliny, doły, rumowiska. Tylko kiedy się biegnie, trzeba patrzeć pod nogi, żeby nie trafić na coś, co może przynieść śmierć.
Wojna i okrucieństwo towarzyszące codziennemu życiu niewinnej rodziny, jakich w rzeczywistości było i nadal jest tysiące, miliony… Obok spadających bomb dzieci grają w piłkę, bawią się w szkołę, zadają pytania, na które rodzice nie potrafią znaleźć odpowiedzi. Zarówno dzieci, jak i dorośli usiłują zrozumieć fakt, że otacza ich „nienormalna” rzeczywistość.
Ale życie toczy się dalej. Musi się toczyć.
To nie my jesteśmy winni. Nie my podkładamy zabawki-pułapki. Nie my podrzucamy misie, samochodziki albo długopisy podczepione do min. To nie jest wojna dzieci. Nas nie powinni do niej wciągać.
„Moje cudowne dzieciństwo w Aleppo” to zbiór 39 rozdziałów, opowiadających życie bohaterów, z których każdy tworzy osobną historię. Grzegorz Gortat, pisarz, o którym, przyznaję, po raz pierwszy usłyszałam za sprawą tej właśnie książki, w mistrzowski sposób przeplata rzeczywistość niewinnych ludzi z okrucieństwami wojny. „Powieść dla dzieci, którą powinien przeczytać każdy dorosły” – głosi tytuł okładki. Przeczytajcie najpierw sami, zanim podarujecie swoim dzieciom.
Dochód ze sprzedaży książki zostaje przeznaczony Polskiej Akcji Humanitarnej na pomoc dla Syrii.
Wciąż zerkam na dwie powyższe książki, a myśl „dobrze, że jesteście” przeplata się z „lepiej, żeby was nie było”.
I to już wszystko w dzisiejszej Bibliotece. Do zobaczenia za miesiąc!