Kiedy nadchodzi ten moment, że to jest to i nic innego… Kiedy nadchodzi ten moment, że tak, tak, tak… Kiedy nadchodzi ten moment, że klikam publikuj i ślę w wirtualny świat, a wirtualny świat, jak to wirtualny świat, przyjmuje z otwartymi ramionami… Kiedy nadchodzi ten moment…
Ale ten moment nigdy nie nadchodzi.
Bo każdy tekst ma to do siebie, że zawsze może być lepszy. Trafniejszy. Przemawiający. Ze wszystkimi poprawnie wstawionymi przecinkami, z idealną składnią, jak gramatyka polska przykazuje.
I każdy tekst ma to do siebie, że może być lepszy, bo bardziej po mojemu, jeśli ja go piszę, albo po twojemu, jeśli ty go piszesz.
I każdy tekst ma to do siebie, że może być prawdziwszy. Mądrzejszy. Bo zamiast stu poruszających stwierdzeń może mieć ich sto jeden, i to już o jedno poruszające stwierdzenie więcej.
Analogicznie każdy tekst ma to do siebie, że może być głupszy. Jeszcze bardziej bez sensu i pisać strata czasu, i czytać strata czasu. Ale takim tekstom świat również bije brawo. No cóż, klap-klap.
I analogicznie każdy tekst ma to do siebie, że być może trafi do stu osób, a sto to przecież dużo, ale wśród tej setki nie ma tych, do których tak naprawdę tekst miał trafić, o ile w ogóle miał do kogoś trafić, albo w kogoś trafić. Czy autor się nad tym zastanowił?
Pisać, czy nie pisać?
Publikować, czy nie publikować?
Nie wiem. Ja tu nie piszę porad.
Ja tu się głośno zastanawiam
pisząc to,
a ty razem ze mną
czytając to.
Wolicie wpisy zagłębiająco-głowiące, czy z gotowymi radami na życie? Jak to drugie, to sorry.
Zjdęcie: Bregenzer Festspiele, scena operowa 2017
Osobiście wychodzę z założenia, że lepszy jest tekst opublikowany niż tekst perfekcyjny (który, jak wiadomo, nigdy nie zaistnieje, bo perfekcyjność jest z definicji nieosiągalna). Ja lubię pisać; są ludzie, którzy lubią mnie czytać – i to jest fajne.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo mnie Twoj wpis zaciekawil wiec lepszy wpis niz nie wpis 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję! I o to chodzi 😀
PolubieniePolubienie