Wstaję i nie pamiętam. Nie pamiętam, kiedy przyjechałam. Bez obaw, jestem tu już siedem lat. Mogę nie pamiętać, którego to było.
Mogę też nie wiedzieć, gdzie jestem bardziej. Czy w Zurychu, czy jednak znów jakoś tak trochę w Polsce, z pewnych względów. Ostatnio byłam w Polsce, to może dlatego?
W tej Polsce ktoś rzucił mi, że zazdro, że tu mieszkam. Zdziwiłam się. To można zazdrościć samotności, odrzucenia, wyobcowania?
Ale gdy spojrzę na całokształt tego, jak mi się tu toczy, to myślę sobie, że jest wspaniale. Trudno i wspaniale. Dużo pracy, żeby było to, co jest dziś. W to mi graj, bo ja lubię pracę nad sobą.
Czyli jednak trafnie z tym zazdro.
Ludzie wciąż pytają mnie, czemu Szwajcaria. Tłumaczę: intuicja, przerwa po studiach, nie wiedziałam do końca, co dalej.
Może po prostu wyjechałam po to, żeby się odnaleźć?
Zdjęcie: Luzerna 2015
Czas leci błyskawicznie, prawda? U mnie za chwilę już jedenaście…
Życzę kolejnych satysfakcjonujących lat – tak, żeby było wspaniale, ale bez wyobcowania!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo dziękuję za miłe słowa! Kiedyś słyszałam takie stwierdzenie, że jak gdzieś się mieszka dłużej niż siedem lat, to zostanie się tam na zawsze. Chociaż nie wiem, na jakich teoriach naukowych to stwierdzenie było oparte.
11 lat to kawał czasu! Dla mnie wciąż liczba abstrakcyjna.
PolubieniePolubienie