O myciu naczyń

Niedawno byli u mnie goście z Polski. Uczeń i uczennica czwartej klasy technikum, przemierzający Europę liniami kolejowymi. Jeszcze przed przyjazdem mama uczennicy poinformowała mnie, że M. świetnie zmywa naczynia i że mogę jej zostawić całą stertę sprzed kilku dni. Również M. nie zawahała się donieść mi w SMS-ie, że „umie zmywać”, jakby to, że chętnie zajmie się moimi garami, było najnormalniejszą rzeczą na świecie.

Dla mnie nie było to najnormalniejszą rzeczą na świecie. Dwa niezależne źródła ogłaszały mi chęć umycia naczyń w moim domu a moje wewnętrzne źródło powinności i dobrego wychowania groziło mi paluszkiem, że jak to tak, gościowi brudne gary. Dobrze wiedziałam, że nie wypada, ale z drugiej strony… W końcu zdałam się na głos intuicji i na kilka dni przed odwiedzinami zaczęłam układać przy zlewie wieże z kubków i talerzy.

Przyjechali goście. Kiedy zaprosiłam ich do kuchni, zastanawiałam się w duchu, czy może jeszcze zapytać, wyjaśnić, że nie wiedziałam, co zrobić, że przecież nie muszą mi myć naczyń jeśli nie chcą, no bo kto to widział… Ale M. wyprzedziła moje pytanie i w pierwszej wolnej chwili chwyciła za gary i je umyła, i to jest koniec historii.

Cieszę się, że udało mi się wyjść ze sfery komfortu i zamiast sztywnych zasad przyjmowania gości posłuchałam tego, co mówili do mnie sami goście. Dzięki temu tamtego dnia dwie osoby w Zurychu poczuły się trochę bogatsze: ja o uświadomienie sobie, jak bardzo nie wiemy, co dla innych może być dobre, dopóki sami nam o tym nie powiedzą, M. o radość z mycia naczyń.

Zdjęcie: Zurych 2016, eksperymenty robione z dziećmi

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s