Cztery lata w Zurychu i osiem lat pracy nad sobą

Cztery lata w Zurychu. Poza rodzinnym Nowym Sączem, jeszcze nigdzie tak długo nie mieszkałam. Kraków trzy lata. Fińskie Oulu rok. Poznań trzy lata. Zurych cztery. Jeden, dwa, trzy, cztery lata. Jak co roku pisałam z tej okazji tekst na bloga, to i teraz się nie wywinę. Zacznę od tego, że w Zurychu co jakiś czas […]

Czytaj dalej

O przyjaźni w Zurychu

Zastanawiam się, jak to jest, że w dzisiejszym świecie, rządzonym przez media społecznościowe, celebruje się o wiele bardziej fantastyczne rodziny, podróże i sukcesy zawodowe, niż przyjaźń. Zobaczcie sami. Poniższe dane pokazują, ile na dzień dzisiejszy zdjęć na Instagramie zostało oznaczonych konkretnym hasztagiem: #traveling – 63 873 240 #withmylove – 2 716 727 #withmyfriend – 224 […]

Czytaj dalej

Co mi Instagramie dasz?

Ostatnio zniknęłam i nikt nie zapytał, gdzie jestem. Wyobrażacie sobie taką sytuację w prawdziwym świecie? Wydaje mi się, że w realu ktoś by się jednak zainteresował i ostatecznie zadzwonił na policję. Na szczęście mam się dobrze i nie zamierzam znikać, a jedyne miejsce, gdzie ostatnio mnie nie ma, to miejsce wirtualne i z pewnością wam […]

Czytaj dalej

Wszystko w swoim czasie

Odkąd pamiętam, uwielbiałam lumpeksy. Zawsze udawało mi się w nich „wyłowić” jakąś część garderoby, pasującą do mnie. Jednak niekiedy zdarzało mi się, że lumpeksowy zakup trafiał po powrocie do domu na wieszak i wisiał tam przez najbliższe miesiące. A może nawet i rok. Po pewnym czasie odkrywałam zapomniany towar na nowo, zakładałam go na siebie […]

Czytaj dalej

Musi być dobrze – o pojmowaniu zuryskich smalltalków słów kilka

Już od dawna jedną z moich małych-wielkich trudności na emigracji w Zurychu stanowiła odpowiedź na pytanie: co słychać. Kiedy miałam w pracy gorszy dzień, zapytana przelotnie przez innych współpracowników, nie potrafiłam standardowo przyznać, że jest u mnie alles gut, czyli wszystko dobrze.  Będąc w Polsce mogłabym w takiej sytuacji powiedzieć: leci, leci, albo stara bieda. […]

Czytaj dalej

Trzeci rok w Zurychu

„Zrobić ci cappuccino?” – To pierwsze słowa, które usłyszałam od koleżanki kiedy zjawiłam się na porannej zmianie. Był sierpień zeszłego roku, a ja rozpoczynałam nową pracę w przyhotelowej kawiarni, w centrum Zurychu. „Chodź, wypijemy na zewnątrz” – koleżanka skinęła głową w stronę drzwi. – „Normalnie nie możemy tak robić, ale my jesteśmy nienormalni, więc nam […]

Czytaj dalej

Dwanaście toffifee smutku

Kojarzysz toffifee? Zjadłam wczoraj wieczorem dwanaście kawałków naraz. Taka byłam smutna. Ostatnio dużo myślałam o smutku. W szczególności zaś o tym, jak wyrażać smutek wśród ludzi, którzy nie są mi bliscy – w środowisku pracy, czy wśród dalszych znajomych, z którymi nie chcę dzielić się każdą troską i na których nie chcę przelewać swojej melancholii. […]

Czytaj dalej

Mój akcent, moja melodia

„Mogę spytać, skąd pochodzisz? Raczej nie ze Szwajcarii, mówisz bardziej jakbyś była z Niemiec…” „Pani jest z Polski? Ale brzmi pani jak Szwajcarka.” „Czy pani ma słowiańskie korzenie? Mówi pani trochę jak moi znajomi ze Słowacji.” „W twoim angielskim słychać niemiecki.” Tak, moi drodzy, mam akcent. Mam akcent. Mam swoją osobistą melodię, której nauczyłam się […]

Czytaj dalej

Mój mały świat Niederdorf – o radości z poczucia przynależności

Mój mały świat Niederdorf. Od niedawna przyodziany w budki ze świątecznymi drobiazgami. Przystaję przy jednej z nich. Rozmawiam z handlarzem. Nie potrafię się zdecydować na zakup. Przemyślę to sobie jeszcze w domu i w razie czego wrócę. – Jesteś tu codziennie? – Pytam. – Jestem – uśmiecha się handlarz. – A ty? Mijam mężczyznę w […]

Czytaj dalej

Hi, how are you? – Drobiazgi kulturowe

Dzieje się na emigracji. Hi, how are you? Tyle niesamowitości i zdziwień. I wtedy mówię sobie pojmij to i przyjmij to. Zatem pojmuję i przyjmuję. Hi, how are you? Ale są pewne drobiazgi kulturowe, których nie pojmuję. Hi, how are you? Nie pojmuję, że obcy człowiek z kraju anglojęzycznego wita mnie słowami hi, how are […]

Czytaj dalej